Schody zaszalowane i zalane!
Nie wiem jak to się stało, ale się udało! W sobotę zalałem schody i wieniec! No ale może od początku... W piątek wraz z przyszły szwagrem walczyliśmy do 23 na budowie i wyginaliśmy żebrowaną 12 pod schody - oj było bardzo ciężko, a o nerwach nie wspomnę. Nie raz przechodziły nam myśli aby odwołać całą akcję, zrezygnować i przesunąć gruchę na przyszły weekend (w tygodniu nie miałbym pomocników). Ostatecznie tego nie zrobiliśmy! W sobotę rękawice podjęliśmy o 5.30 rano i walczyliśmy dalej - głownie ze chodami. Rzutem na taśmę wykonałem telefon do betoniarni i przesunąłem gruchę jak najpóźniej się dało, a że był to ich ostatni kurs to wywalczyłem tylko godziną i grucha była o 11. O tym jak grafik był napięty może świadczyć fakt, że ostatni drut ciałem i wiązałem, a szwagier krzyczał: Jedzie już qr...cze, jedzie!
Fotek niestety za dużo nie mam, bo nie było kiedy robić, dopiero jak żona przyjechał pstryknęła kilka w akcji.
Poniżej udręka z męki, wycinania i gięcia fi12 (żebro)
A tu już zdjęcia z soboty. Wszystko prawie na ukończeniu. Co drugi pręt poprzeczny na dolnym biegu wpuszczałem w ścianę na minimum 4cm z każdej strony - tak na wszelki wypadek.
A tak wgląda widok z drugiej strony
A tu już górny bieg. Z nim były największe problemy. Okazało się, że deski które miały być po 18cm (taką miałem wysokość stopnia i tak wymierzyłem i wyrysowałem wszystkie stopnie, i pod taki wymiar robiłem szalunek) miały po 17 i 17.5cm! Tylko jedna deska miała 18cm i z niej zrobiłem dolny bieg schodów. Na zakręt wziąłem 17.5cm i na górnym biegu byłem już o dwa centymetry za nisko, a tu jeszcze deski miały po 17.... eh... musiałem na szybko sztukować i zrobić stopień na prawie 19cm Liczę, że jakoś uda mi się to wyrównać przy wykończeniu.
Oczywiście górne zbrojenie zachaczone o wieniec.
Później jeszcze dołożyłem para prętów, które powiązałem do górnej części wieńca i puściłem równolegle z pozostałymi drutami (na długości około 3 stopni). Podobny zabieg zastosowałem na zakręcie - oczywiście jak zawsze tak na wszelki wypadek
A tak to wygląda po robocie.
Zaraz jadę podlać i popstrykam kilka nowych fotek z "całości"