Komin gazowy
Długi weekend minął bardzo pracowicie, no może nie licząc soboty gdzie z budowy wygoniła mnie rzęsista ulewa.
Komin gazowy podobnie jak ten w salonie wymurowałem na kanoldach tak, aby drzwiczki rewizyjne od wyczystki nie otwierały się w podłodze. Ponadto ceramikę od kondensatu zalałem w betonie wraz z pierwszym pustakiem. Nie wiem do końca czy tak należało zrobić, ale musiałem jakoś ustabilizować ten wkład - komin od gazu nie jest ocieplany wełną.
Tak wygląda początek komina.
Żeby wycentrować i ustabilizować ceramiką w wyższych partiach komina stosuje się specjalne "blaszki" które należy odpowiednio powyginać i nakręcić na rurę.
A tu już podejscie pod pieć (z lewej strony)
Poniedziałek za to był najbardziej pracowity. Udało mi się dokończyć komin, gdzie brakowało dwóch ostatnich pustaków, których nie mogłem położyć wcześniej, bo przeszkadzał mi szalunek od podciągu. Następnie z kolei wziąłem się za obmurowanie komina.
Najwiecej czasu straciłem przy otworze nad drzwiczkami rewizyjnymi i przy podejściu do pieca. W tych miejsach musiałem wykonać mały szalunek, w którym zatopiłem dwa pręty fi12, w końcu na tych ściankach będzie oparta jedna płyta stropowa.
A tu z bliska podejście do komina. Dwa pręty fi12 są wiercone w ścianę działową i zalane betonem.
A tak wygląda rozszalowany podciąg.
Z tym kominem to będzie trzeba nieźle uważać przy kładzeniu stropu - żeby go nie, przesunąć.
No to by było na tyle. Jak odsunę rusztowanie i dokończe ściankę to zrobię fotkę całosci i pewnie lepiej się to będzie prezentować