Droga
No i jak to ostatniego czasu bywa, znowu pełno zaległości. Jakoś tak nie było kiedy się za to wszystko zabrać. Trochę na budowie, trochę latania i załatwiania spraw administracyjnych no i jeszcze kilka rzeczy formalnych trzeba było załatwić w związku z narodzinami synka. Czas płynie nie ubłaganie, mamy już koniec lipca, czyli połowę tzw. "wakacji", a roboty na budowie raczej przybywa niż ubywa.
Tyle czasu minęło od ostatniego mojego wpisu, a tak za bardzo nie wiem o czym tu pisać, mam wrażenie jakby prawie nic nie zostało zrobione, no ale zacznijmy może od jakiś sukcesów.
Wylaliśmy całą drogę! Roboty przy tym było co nie miara i jeszcze pewnie trochę nam na tym zajedzie (podsypanie, ubijanie). No ale teraz spokojnie mogę dojechać do mojej działeczki w trakcie ulewy Nie wspomnę jak bardzo szczęśliwe są moje sąsiadki, które nie będą musiały więcej po paletach wchodzić do domu.
Na około 50m drogi wyszło 17m3 betonu B25! Droga wykorytowna i zaszalowana była na minimum 15cm grubości. Zbrojenie, to trzy dwumetrowe druty fi 12, wiązane w poprzek 10 sztukami fi6. Dylatacja średnio co 2.2m, a przy wjazdach do garaży droga została zalana na całej szerokości, oczywiście uwzględniając odpowiednia dylatację. Niestety ale psełdo specjaliści, którzy kładli nam wodociąg źle wytyczyli jego trasę i końcówka wodociągu (zasuwa i hydrant) znajduje się w pasie drogi, a co gorsza jest z wysoko położony i wystaje około 8cm. Trochę się przy nim narzeźbliśmy, musieliśmy najpierw wylać podstawę pod "obudowę" hydranta, tak aby samochód na niego najeżdżający nie przenosił bezpośrednio obciążenia na rurę, a wokół niego wyłożyliśmy kostkę z dość stromym spadkiem.
Po 13 miesiącach, w końcu zrobili mi przyłącze energetyczne - wydzwaniałem do nich od początku maja i co tydzień słyszałem inny termin wykonania. Skrzynka jest duża bo na dwie działki. Na zdjęciu widać, że miejsca na słupek od płotu powinno wystarczyć - przy montażu skrzynki gazowej odsunąłem ją od elektrycznej tak aby zmieścić słupek z klinkieru
Jeżeli chodzi o temat ocieplenia, to na początku planowałem położyć piankę PUR. Już prawie miałem umówionego wykonawcę, no ale jeszcze raz to wszystko przeanalizowałem, po raz N-ty poczytałem szereg informacji na ten temat i w konsekwencji zrezygnowałem. Ustaliłem, że jedyną piankę jaką się "opłaca" położyć to "zamknięto komórkowa" która ma bardzo dobry współczynnik i jest bardzo droga, ponad 100zł za m2. Otwarto komórkowa ma współczynnik podobny do wełny, a czasami nawet gorszy więc trzeba byłby jej nałożyć minimum tyle samo co wełny, więc żadnego zysku na wysokości poddasza byśmy nie mieli. Poza tym naczytałem się wiele artykułów na temat aspektów zdrowotnych tych pianek, chodzi w głównej mierze o sytuację jak wykonawca coś tam spierniczy czegoś za dużo da itp. Zniechęciło mnie także to, że pianka ta może się rozwarstwić jak jest źle nałożona oraz w pierwszych latach ma tendencje do kurczenia się, parę milimetrów. Więc mimo iż nałożę ją szczelnie na dach to i tak jest duże prawdopodobieństwo że się odparzy od więźby i gdzie niegdzie może pęknąć że będzie dziura na wylot. Uznałem, że za dużo tych wszystkich "ale" i nie warto przepłacać ponad dwukrotnie za ocieplenie, więc samodzielnie pomału i dokładnie położę wełnę w cały domu. Obecnie mam ocieplone całe połacie dachowe po między krokwiami - jak się nie dawno okazało może się trochę pospieszyłem z tą robotą, no ale o tym później, teraz kilka fotek.
Zastanawiam się tylko czym to teraz zakleić, czy folią paroizolacyjną czy może najtańszą geowłókniną?
680 kabelków rozszytych na kronach!
No dobra na dzisiaj może starczy bo robota czeka, jutro postaram się coś skrobnąć na temat wentylacji mechanicznej bo kupiłem rekuperator i o regipsach na poddaszu, które zacząłem kłaść samodzielnie