Fatum czy jak......?
Może zacznę od początku... Wymiary do tartaku dałem w pierwszym tygodniu października, a wywiązka miała być gotowa na koniec miesiąca. Dzisiaj natomiast miałem już się cieszyć dachóweczką położoną na moim dachu, a weszło jak widać. Nawet nie chce mi się o tym wszystkim pisać, bo mnie krew zalewa. Ostatecznie drzewo gotowe było na czwartek, ale nie było potrzeby go przywozić, bo cieśla z braku laku poszedł na inną budowę i powiedział, że najwcześniej będzie w sobotę i tak też umówił transport drzewa z tartaku. W sobotę natomiast o 7.01 zadzwonił, że w drodze na budowę popsuło mu się auto i nie ma, kto odebrać drzewa (kierowca nie wie jak dojechać na działkę). Krew mnie zalała, ale wstałem ubrałem się i pojechałem odebrać to drzewo, a cieśla ma przyjechać w poniedziałek... no chyba, że znowu dziwnym trafem auto mu sie popsuje
Za drzewo zapłaciłem 800zł za m3, w sumie wyszlo ponad 11,5m3 wiec poszło 9350zł w tym są łaty i kontr łaty oraz przedłużone i jak sie wczoraj okazało, również poszerzone krokwie. Cieśla bez mojej wiedzy i zgody poszerzył je o 1cm - tłumacząc, że tak będzie lepiej i bezpieczniej. "7cm szerokości na 20cm wysokości to za mało i przy skręcaniu może pękać drzewo itp. itd. "
Na domiar złego, znajomy murarz-pomagier powiedział, że nie będzie mi stawiał klinkieru na kominie jeżeli temp jest w okolicach zera "bo on nie chce sobie robić wrogów wśród znajomych" , coś tam mi tłumaczył o wysoleniu itp .itd. Spodziewam sie jednak, że główną przyczyna jest to że po prostu nie ma już teraz czasu bo zaczął inna duża robotę.... eh.... Czyli radź se sam...
Na koniec fota z zamontowanych dzwiczek. Mam nadzieje, że wytrzymaja całą budowę