Projekt przyłącza wodnego i wodociągu
Wczoraj odebrałem projekt przyłącza wodnego i wodociągu. Papiery składałem razem z dwoma sąsiadami (właściciele bliźniaka z naprzeciwka). Z projektu wynika, że musimy przedłużyć wodociąg o 40m aby można było się do niego podłączyć. Sprawa jest trochę złożona ponieważ właścicielem wodociągu są osoby, które budowały wcześniej domy na naszej „ulicy” czyli wodociąg jest prywatny. Mamy od nich wszystkie pozwolenia itp. Itd. Teraz wystarczy go „przedłużyć” i zrobić przyłącza. No i teraz pytanie jak to zrobić i czy robić samemu (razem z sąsiadami)? Pani, która robiła nam projekty oczywiście zaoferowała ekipę, która to wykona (i Pani i ekipa jest z wodociągów) za położenie 40m rury chcą zainkasować 5.5tyś , a za zrobienie mojego przyłącza dodatkowo 2100 (długość około 10m) . No nie będę ukrywał, że kwoty mnie powalają na kolana – robota na góra dwa dni i takie pieniądze. O ile z wykopaniem dołu poradzi sobie katapilar (300zł), rury pomoże zmontować znajomy sąsiada, to problem powstanie z badaniami bakteriologicznymi. Czy ktoś się kiedyś w to „bawił”? Wspomnę tylko, że „droga” w której leży wodociąg daleko ma do statusu drogi i nie ma tam żadnych pasów ruchu itp. Itd., a przedłużony wodociąg zakończy się w „polu”. Pozostaje więc tylko dogadanie się z resztą sąsiadów o dokładny termin podłączenia (na ten czas przyjedzie ekipa z wodociągów zakręcą kurek i podłączą nasz odcinek do sieci).
Jeżeli chodzi o koszta projektu to za projekt przyłącza zapłaciłem 500zł + mapki 200zł i dodatkowo projekt wodociągu 1000zł do podziału na trzech. Czyli za całość zapłaciłem dokładnie 1033zł. Nie wiem czy to dużo czy mało ale myślę że nie jest źle.
Obecnie znowu jestem na „wygnaniu” w innym mieście i wracam dopiero w piątek późnym popołudniem. W sobotę na 9.00 rano mam umówiony beton na chudziaka. Później się nie dało, a do tego czasu musze zrobić dylatację, „otulić” rury od kanalizacji pianką i skonstruować jakąś „matę” do wyrównywania. Nie wiem jak i kiedy ja to wszystko zrobię no ale zdążyć będę musiał bo wyjścia już nie ma.
Trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam
Oskar