Pomału do przodu i z przygodami
W ubiegły czwartek przytrafiła mi się przykra, a nawet rzekłbym niebezpieczna przygoda na budowie. Szczegółów nie podam bo to, aż prawie wstyd jaką sobie krzywdę zrobiłem. Jak zawsze na plac budowy przyjechałem po pracy czyli coś o koło 16, a o 18 byłem już w szpitalu... na zdjęciu rentgenowskim, na szczęści nic mi się nie stało - noga była cała. Jedyne co to muszę/musiałem zjadać ketanol wiaderkami bo ból nie do wytrzymania. Więc przestrzegam wszystkich uważajcie i bądźcie ostrożni na budowie!
Oczywiście piątek i sobota dzień stracony - żona kategorycznie zabroniła jechać murować, tym razem nie miałem wyjścia musiałem jej usłuchać. No ale w niedziele już tak żal mi było tej pięknej pogody, że zarzuciłem pół wiaderka ketanolu i dalej go na budowę, popchnąć chodź trochę temat do przodu.
Mamy pytanie do kogoś kto korzystał z tzw. szlauf-wagi, czy można na niej polegać? Jakoś nie mam do niej zaufania. Albo ja do końca nie umiem z niej korzystać. Niby w samym wężu nie mam żadnych pęcherzyków powietrza. Mierząc staram się aby wąż był rozwinięty na ławie fundamentowej i nie miał nigdzie żadnych "zagnieceń". Jednakże jak wymierzę narożnik używając szlauf-wagi (do 3 cegły), a następnie sprawdzę odległość cegieł od sznurka to są różnice wiem, że w budownictwie centymetr to nie miara, no ale...
Poniżej fotki z postępu prac
Front domu (zdjęcia robione od środka)
Wjazd do garażu :)
Tył domku
Początek ostatniego narożnika
Zapraszam do komentarzy